Jest to podobnie jak "Czekając na Joe" dokument fabularyzowany. Tym razem Jos Simpson opowiada historię z roku 1936 o wspinaczce słynną północną ścianą Eigeru. W 2008 roku ukazał się też film fabularny o tych samych wydarzeniach jednak mający już trochę mniej wspólnego z prawdą. Mowa o filmie Nordwand.
Zacznę od paru niedociągnięć:mianowicie nie dało się nie zauważyć spita na trawersie, zakręcanych karabinków i zjazdu z przyrządu co w tamtych czasach rzecz jasna nie było możliwe. Poza tymi w sumie mało dla przeciętnego widza zauważalnymi "wpadkami": całość filmu naprawde robi niesamowite wrażenie. Dużym plusem jest monolog Simpsona, który wplata własne autetyczne przeżycia do całej historii, co bardzo pomaga wczuć się widzowi i bardziej przeżywać tę tragedię. Dla mnie tego właśnie zabrakło w filmie "Nordwand"( zrekompenoswał się za to zdjęciami). Całość stoi na naprawdę wysokim poziomie jak dla mnie 8/10
chociażby wpakowanie wątku miłosnego i dziewczęcia skaczącego po skałach niczym rasowa koziczka... :)
Nordwand rzeczywiście nie jest tak dobry jak opowieść Joe. Zew ciszy jest naprawde wstrząsający, a historia Toni'ego Kurza jest najbardziej poruszająca ze wszystkich przedstawionych w filmach.
Joe Simpson jest wielki..