Bez efekciarstwa, moralizatorstwa, z dużym marginesem do własnej oceny zachowań bohaterów. Walka o przetrwanie oraz wyrachowana obojętność przyrody, CUDO !
Z tym obojętnym rytmem przyrody to też w fajny sposób ukazane jest w "Zapiskach mumii".
W Touching the Void pięknie wpisywałaby się idea heroizmu egzystencjalnego; jak wiara w boga u ludzi jest ekwiwalentem pokładania nadziei w przyjazność przyrody,a jak jej obojętność odpowiada deizmowi i jak niezależnie od tego trzeba starać się być jak najsilniejszym bez wiary.
Piękny kontrast determinizmu,walki z własną pasją a niewzruszonymi górami.
To nie jest jak wyprawy Wojciechowskiej,tylko jak np. Wandy Rutkiewicz,gdzie nie chodzi o medialność,ale próbę ujarzmiania tej groźnej części przyrody dla pokonywania własnego ograniczenia .Intensyfikacja poczucia życia przez igranie ze śmiercią.
Drugie piękno tego filmu to nieujarzmiona przyroda,taki powrót do naturalnego środowiska nietkniętego przez człowieka,ale nie w roli pustelnika czy człowieka pierwotnego,ale właśnie tego zaabsorbowanego dotykaniem kilku tysięcy metrów nad poziomem morza,z chęcią zdobywania,ale i powracania do cywilizacji.
To jest prawdziwe napięcie,a nie jakieś tam efekciarskie filmy akcji z nierealnymi sytuacjami odtwarzanymi przez kaskaderów.